Koty to niezwykłe stworzenia. Ich mruczenie wykazuje właściwości regenerujące kości. Potwierdzają to naukowe badania. Warto zaprzyjaźnić się z kotem, by skorzystać z jego niezwykłych mocy.
Mrrrr…
Jak przystało na tajemnicze zwierzęta,
koty mają swoje tajemnice, a jedną z nich jest mruczenie. Potocznie
uważa się, że kot mrucząc wyraża swoje zadowolenie. Tymczasem koty mają wiele powodów do mruczenia.
Mruczą, kiedy są przestraszone, ciężko chore, gdy umierają, ale też,
gdy rodzą młode. Mruczą zarówno, gdy są skrajnie zestresowane, jak też,
gdy są spokojne i rozluźnione. Mruczą koty domowe, ale także dzikie:
lwy, gepardy, oceloty, serwale i pumy. Miło jest posłuchać cichego
dźwięcznego odgłosu wydobywającego się gdzieś z głębi naszego puszystego
pupila, ale czy zastanawiamy się, dlaczego i po co koty mruczą? Z całą pewnością nie dla rozrywki.
Zdrowy jak… kot
Istnieją
naukowe hipotezy, które łączą mruczenie z niesamowitymi zdolnościami
regeneracyjnymi kotów. Nie bez przyczyny mawia się, że kot zawsze spada na cztery łapy
– w sensie, że nic mu się nie stało. Zazwyczaj też mówi się o chorym,
czy rannym kocie, że szybko się „wyliże”( i dosłownie, i w przenośni) i
jest to prawda.
90 proc. kotów wraca do zdrowia po upadku z wysokości kilku pięter.
Niemal nie zdarza się, by kotom nie zrastały się kości po urazach, nie
dotyka ich artretyzm. Rzadziej niż psy cierpią na komplikacje
pooperacyjne, rzadko mają dysplazję. Lepiej i szybciej goją im się
uszkodzenia skóry. Niemal nigdy nie trafiają do weterynarza ze
zwichnięciem stawu łopatkowo-ramiennego. Nie występują u nich guzy kości
ani też uszkodzenie więzadeł krzyżowych, łękotki, zwłóknienia mięśni,
zapalenie ścięgna, zwichnięcia rzepki, czy martwica chrzęstno-kostna.
Nie miewają kłopotów oddechowych, czterokrotnie rzadziej od psów
zapadają na raka płuc. Nawet w podeszłym wieku zachowują niezwykłą sprawność. Mówiąc potocznie, kot jest nie do zdarcia. Ale co to ma wspólnego z mruczeniem?
Z badań naukowych
Naukowcy zbadali, że stałe wibracje o częstotliwości 25 -125 Hz wspomagają regenerację kości, ścięgien, wiązadeł i mięśni i przynoszą ulgę w bólu.
Takie właśnie drgania wytwarza kot, który leży nam na kolanach. Doktor
Clinton Rubin z Nowego Jorku przeprowadził eksperymenty na kurczętach i
królikach, umieszczając je na wibrujących platformach i dowiódł, że
nastąpiło wzmocnienie szkieletu i wzrost gęstości tkanki kostnej.
Dobroczynna dla kości jest ekspozycja na drgania o częstotliwości 20-50
Hz. Obecnie toczą się badania nad wykorzystaniem wibracji w leczeniu osteoporozy.
Badacze
stwierdzili również, że stymulacja wibracjami z przedziału 50-150 Hz
działa przeciwbólowo. Delikatne wibracje stosowane są dziś podczas
masaży oraz w medycynie sportowej dla wzmocnienia mięśni i w
zapobieganiu skurczom. Niskie częstotliwości wpływają leczniczo na
ścięgna i poprawiają ruchliwość stawów. Niesamowity wydaje się fakt, że częstotliwości kociego mruczenia odpowiadają dokładnie tym, które wspomagają regenerację układu ruchu i układu oddechowego.
Najszybsza regeneracja kości zachodzi przy 25 i 50 Hz – a to maksimum
natężenia mruczenia niemal wszystkich gatunków kotów. Kolejne wartości
maksymalnego natężenia przypadają na 100 i 120 Hz, a te wpływają
pozytywnie na leczenie choroby płuc i regenerację wiązadeł.
Mruczący lekarz
Nasuwa
się wniosek, że natura wyposażyła koty w moc regeneracji,
samoodnawiania się. Ha, przecież mówi się, że kot ma dziewięć żyć i coś w
tym musi być. Ludowa mądrość zaś mówi, że kot kładzie się na chorym miejscu i je leczy.
W pewien sposób „wyczuwa” chorobę, a wytwarzane przez niego drgania
wspomagają regenerację. Weterynarze mawiają, że jeśli zamkniesz kota w
pokoju, w którym leży kupka połamanych kości, kości się zrosną… Brzmi
jak z powieści fantasy, ale naukowcy udowadniają, że to stwierdzenie nie
jest aż tak bardzo fantastyczne.